Urszula Daszyńska-Piotrowska

Urszula Daszyńska-Piotrowska

  • nauczycielka, powstanka wielkopolska, organizatorka szpitala powstańczego w Szubinie podczas kończących powstanie walk o Rynarzewo
  • urodziła się 24 sierpnia 1895 roku
  • zmarła 24 września 1980 roku

Urszula z domu Daszyńska. Nazwisko to miłośnikom historii, a już zwłaszcza historii międzywojennej, dużo pewnie mówi. Ignacy Daszyński był politykiem, pierwszym premierem Polski po I wojnie światowej, później zaś marszałkiem sejmu. Wspominam o nim w tym miejscu, bo zbieżność jego nazwiska z panieńskim nazwiskiem Urszuli nie jest przypadkowa – Ignacy był kuzynem Urszuli.

Ojciec Urszuli był natomiast nauczycielem, a później, w wolnej Polsce, inspektorem szkolnym. Wraz z małżonką wielki nacisk kładł na wychowanie i edukację dzieci. Dwie z jego córek zostały nauczycielkami, trzecia, Maria, lekarką, a syn adwokatem.

Urszula uczyła się w Poznaniu, w pensjonacie żeńskim prowadzonym przez publicystkę, działaczkę społeczno-niepodległościową i literatkę, Helenę Rzepecką, która była też współzałożycielką Stowarzyszenia Kobiet Polskich „Warta” i Towarzystwa Czytelni dla Kobiet. Ów pensjonat był szkołą wyjątkową – uczono w niej języka polskiego, historii i literatury polskiej, czyli tej wiedzy, której uczennice i uczniowie nie mogli wynieść ze zwykłych szkół działających w zaborze pruskim. Później wiedzę uzupełniła w Wyższej Szkole dla Dziewcząt w Szkole Gospodarstwa Domowego Jadwigi Zamoyskiej, jenerałowej, czyli żony generała Władysława Zamoyskiego. O zasługach Zamoyskiej dla Polski najlepiej świadczy fakt, że znalazła się w gronie pierwszych 15 osób uhonorowanych w lipcu 1921 roku Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Szkoła Zamoyskiej, w czasach, w których uczęszczała do niej Daszyńska, mieściła się w Zakopanem (dokładniej w Kuźnicach, które stanowią część Zakopanego). Czyli za granicą, bo Zakopane było wówczas pod zaborem austriackim.

Urszula była już młodą kobietą, gdy wybuchło powstanie. Mieszkała wówczas z rodzicami, w Szaradowie. To wieś leżąca w połowie drogi z Szubina do Kcyni – właśnie w tych okolicach rozgrywało się wiele walk powstania, w tym tych najważniejszych, bo je kończących.

Rodzina Daszyńskich o wybuchu powstania dowiedziała się niemal natychmiast – z informacją o nim wrócił z Poznania, ze zjazdu nauczycieli Polaków, ojciec Urszuli. Brat Urszuli natychmiast postanowił przyłączyć się do powstania, Urszula też bardzo chciała mieć w nim swój udział. Jako że wojska powstańcze i pruskie, na przemian zdobywały i traciły wcześniej zdobyte tereny, powstańcom bardzo potrzebne były informacje o liczbie i rozmieszczeniu wojsk pruskich. Urszula postanowiła więc przekroczyć linię frontu, by te dane zdobyć. Misję tę zrealizowała z powodzeniem, docierając do Szubina i tam kontaktując się z dobrze zorientowanymi osobami. Następnie zgłosiła się do pielęgnowania rannych powstańców. Otrzymała jednak inne zadanie – przejęcia z rąk niemieckich sióstr diakonisek szubińskiego szpitala i zapewnienia żywności dla rannych. Potem była na miejscu ostatniej powstańczej bitwy o Rynarzewo, gdzie wspierała personel medyczny.

Daszyńska spisała swe wspomnienia z powstania w latach 70. ubiegłego wieku, jednak nie zostały one nigdzie opublikowane. Trafiły do ZBoWiD (Związku Bojowników o Wolność i Demokrację), organizacji, która zgodnie z nazwą powinna wspierać osoby zasłużone dla polskiej państwowości i tam… pokryły się kurzem. Związek, okazało się, nie był wcale zainteresowanym tego typu wspomnieniami. Podporządkowany ówczesnym, politycznym władzom państwa, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, skupiał się na uczestnikach II wojny światowej. Ci, dzięki którym Polska odzyskała niepodległość po I wojnie światowej, a zwłaszcza ci, którzy chwilę później brali udział w wojnie polsko-bolszewickiej, trafiali na margines.

Daszyńska nie zabiegła zresztą o splendor ani wtedy, gdy składała swe wspomnienia w ZBoWiD, ani wcześniej. Zaraz po powstaniu wielkopolskim powróciła do pracy w szkole w Szaradowie i zorganizowała szkołę w Rynarzewie. Później przeniosła się do Bydgoszczy – impulsem był brak należnego wynagrodzenia za pracę w Szaradowie. I w Bydgoszczy żyło się jej jednak ciężko, bo nauczycielska pensja nie umożliwiała wynajęcia pokoju i przeżycia. Powróciła więc do rodziców i podjęła pracę w szkole w Strzelnie. Na stałe przeniosła się do Bydgoszczy w późniejszych latach.

ZBoWiD opublikował w latach 70. inne jej wspomnienia, dotyczące II wojny światowej. Znalazły się one w książce Najtrudniejsza lekcja.

Wyszła za mąż za Jana Piotrowskiego, nauczyciela.  

Więcej o Urszuli Daszyńskiej-Piotrowskiej, w tym fragment jej wspomnień z powstania wielkopolskiego, przeczytasz w książce  Bydgoszcz jest kobietą.