Wielce wkurzony musi być Pierwszy Sekretarz… Wielce… I z wielu powodów. Przegrane wybory to pikuś przy upokorzeniu, którego doznał, gdy okazało się, że już nie wszystko może.
Na przykład, że nie może wprowadzić do parlamentu kogo chce i nazwać pisłem kogo chce. Wybrać przepisy, które mu odpowiadają lub interpretację przepisów odpowiednią do swoich potrzeb. Zmieniać przepisy prawa według swojego widzimisię, wymieniać urzędników, tworzyć nowe urzędy, nadawać starym urzędom – beż żadnego trybu – nowe prerogatywy, byle swoi mogli żyć więcej niż godnie, a odpowiedzialność za ich decyzje się rozmywała… Dużo tego się nazbierało, ale i to nie wszystko. Sfrustrowany jest więc i wkurzony, czemu dał wyraz dwa czy trzy miesiące temu, gdy niszczył wieniec pod pomnikiem, który uważa za swój. Co gorsza – dla wieńca – położyła go niewłaściwa osoba, a do tego napis na szarfie był nieodpowiedni…
Sekretarz zniszczył więc wieniec, by dać upust swej złości i frustracji. Powoływał się przy tym na to, że jest narciarzem od spraw bezpieczeństwa i wszystko mu wolno. Żądał od policjantów, by wylegitymowali człowieka, który złożył wieniec. Policjanci, wtedy jeszcze pod Granatnikiem, nie pouczyli sekretarza, tylko używając nieco szorstkiej prośby, usunęli człowieka od wieńca sprzed oczu sekretarza.
Więc sekretarz się rozzuchwalił. Dzisiaj wyrwał i gwizdnął baner, który – protestujący przeciwko niemu – trzymali w rękach. Towarzyszyły temu wulgaryzmy. Z strony sekretarza.
Chyba wszyscy kompletnie przez to oniemieli, ewentualnie zaniemogli z jakiejś przyczyny, byli na zakupach przez cały dzień (w końcu 10 lutego przypadał w sobotę, a sklepy w niedziele dalej są nieczynne, więc trzeba było zrobić zakupy na weekend), a może pojechali na zimowiska… Nie wiem. Nikt w każdym nie powiedział, nie napisał od razu, że Pierwszy Sekretarz powinien pójść za to za kratki. Dokładnie tak samo jak dzieweczka (której ksywki nie pamiętam), która kilka lat temu wyrwała torebkę innej dziewczynie, bo jej się ta torebka nie podobała. W tęczowe kolory była… To ta osoba, przypomnę, którą sąd ukarał surowo – więzieniem (jednak najłagodniej, jak mógł, bo Zero zmienił przepisy, żeby były surowsze niż wcześniej). A potem ten sam Zero bronił dzieweczki, bo zły sąd złamał jej życie… Tak łkał, że ulitował się nad nim Narciarz i dzieweczkę ułaskawił.
Teraz zagwozdka: czy prokuratura – wszak przepisy dalej są surowe – rozpocznie śledztwo w sprawie chuligańskiego wybryku prezesa i zaboru mienia, czy sąd go skaże, czy trafi do więzienia… Ciekawe, czy Narciarz go ułaskawi…