Damy

Miłośniczka bijatyk chciałaby być pierwszą damą w moim mieście. Cóż… Nie da się być pierwszą damą nie będąc damą. Dama nie tylko nie uczestniczy w bijatykach, ale też nie wrzuca do sieci swoich nagich zdjęć. Nawet jeśli uważa, że to nie zdjęcia, tylko akty.

Czy te Niepierwszej są aktami, może przekonać się każdy użytkownik internetu; nawet dzieciaki z podstawówek, do których prawdziwe pierwsze damy czasem przychodzą z pogadankami…

Kto jeszcze tych zdjęć nie widział, wystarczy jak wpisze w wyszukiwarkę nazwisko Niepierwszej i słowo „goła” lub „naga”.

Ale to nie wszystko. Pierwsze damy nie robią sobie zabawy ze wstępowania do wojska i nie zdają w social mediach relacji z wojskowych posiłków i ćwiczeń, licząc na lajki. Raczej nie startują też w programach dla początkujących modelek. Dlaczego? Bo dama to dama, nie damulka.

Do świadczących nie najlepiej o Niepierwszej historii należy też próba założenia własnej partii. Nie wiem, pokłóciła się z pisłem-małżonkiem czy co, w każdym razie wypaliła, że ma dość. Tyle, że zrobiła to w liczbie mnogiej. Żeby ludzie pomyśleli, że identyfikuje się z innymi osobami, które przez osiem ostatnich lat miały coraz bardziej dość… Coraz bardziej dość osób takich, jak jej małżonek, koledzy małżonka, a może nawet Pierwszy Sekretarz

Parę osób jej uwierzyło, zawiązała się partyjka. Sukces? Chyba nie bardzo, skoro Niepierwsza szybko została z niej wywalona.

Jest to więc kobieta – wiem, jestem okrutna – bez sukcesów własnych. W wojsku nie wytrzymała, w modelingu nie zrobiła kariery, na płaszczyźnie politycznej poległa. Tylko w bijatykach lepiej jej idzie, ale nikt by jej do tych bijatyk nie zaprosił, po całkiem sporej gamie porażek, gdyby nie piseł-małżonek. Ich organizatorom wydawać się musiała łatwa do przekształcenia w grubszą gotówkę niespójność oferowana przez Niepierwszą. Niespójność między jej wizerunkiem, a wizerunkiem prawdziwej ojczyźnianej matki i żony, tak hołubionym przez Pieniądze i Stołki. Ale wiadomo – pisłanek i żon pisłów, także ich kochanek, córek, matek i przyjaciółek – wzorzec kobiety made by PiS / Czarny Tłum, wzorzec ten nie obowiązuje. Tylko inne kobiety mają być skromne, uległe, powolne woli mężów i innych mężczyzn… Te wybrane mogą robić kariery i nawet być nieskromne, ale i tak najlepiej, jeśli przy okazji lubią pichcić. Jak Odkrycie Towarzyskie…

Ot, nasza ojczyźniana wersja podręcznych i Gilead.

No więc nie. Niepierwsza nigdy nie będzie damą. Mam też nadzieję, że nie będzie też pierwszą damą w moim mieście. Może dlatego, że w miastach  nie ma pierwszych dam. Nawet jeśli ich mężowie są prezydentami lub burmistrzami, one pozostają sobą. Gdzieś pracują, mają swoje własne zainteresowania pozazawodowe itd. Nie robią sobie zdjęć na ściankach koło mężów w przerwach między walkami w klatkach.

To raz. Ważniejsze jest jednak to, że piseł-małżonek raczej nie ma szans, by zostać prezydentem mojego miasta. Owszem, mandat poselski zdobywa, ale to chyba prawem serii. Jakich piseł jego nazwiska jest w parlamencie niemal nieprzerwanie od lat 90. ubiegłego wieku. Najpierw to był ojciec małżonka Niepierwszej… Kiedyś członek Stowarzyszenia Rodzin Katolickich i Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego, Przymierza Pracy (ki diabeł?), a w końcu Pieniędzy i Stołków. Także doradca ministra finansów. Wyborcy się jednak na nim poznali, więc na początku tego wieku trafił nie do parlamentu, ale – dla otarcia łez – do rady mojego miasta. Pewnie nie był kontent, więc później dano mu (za pierwszych PiS) stanowisko podsekretarza stanu w resorcie sportu. Były w jego karierze także sejmik wojewódzki i klapa w kolejnych wyborach parlamentarnych. Dlatego w następnych startował z miasta na literę S., żeby móc wygrać. A potem jeszcze raz, choć zanadto chyba na tamtejszej ziemi nie błysnął, bo zyskał mniej głosów niż pierwszym razem. Na przekór temu wynikowi został sekretarzem stanu przy Mateuszku. Dwa lata później, niespodziewanie dał od niego dyla. Został marszałkiem ziemi łódzkiej. Kto zajął jego miejsce u Mateuszka? Dla kogo usunął się w cień? Dla synusia, męża Niepierwszej… Już wtedy męża Niepierwszej, bo wcześniej synuś miał inną żonę. Co ciekawe, i w tej kwestii wszedł w buty ojca – on też jest rozwodnikiem. Dlatego, gdyby ktoś pytał o ojczyźniane wzorce rodziny, takiej prawdziwej, zgodnej ze wzorcami Czarnego Tłumu, warto popatrzeć na Niepierwszą, jej męża i teścia.

I jeszcze słowo o innej damie. Młodej damie, jak to określi jeden piseł chcąc być dla niej niemiłym. Tak przecież stetryczali faceci mówią do kobiet młodych, inteligentnych, przebojowych, kreatywnych… kiedy nie mogą ścierpieć ich młodości, inteligencji, przebojowości i kreatywności. Tekst „młoda damo” sączą wtedy w sposób, który powoduje, że wszyscy wiedzą, jak bardzo czują się zagrożeni, gorsi, słabsi. Ale myślą, że gdy to powiedzą, to wskażą kobietom należne im – ich zdaniem – miejsce. Gdzieś w kącie, bez prawa głosu, bo przecież i kobiecość, i młodość, tym bardziej inteligencja, stanowią w ich oczach i umysłach wadę. Ktoś, kto mówi „młoda damo” automatycznie podkreśla, że to dojrzałość (stetryczałość?) i męskość są prawdziwymi walorami. Dlatego, gdy jeden piseł, lat 36 czy 38, zwrócił się do posłanki, lat 35, z tekstem „młoda damo” wyszedł wyłącznie na głupka. Choć pewnie nie we własnych oczach.

Ale – jak to mówią – jaki pan taki kram. Pierwszy Sekretarz wciąż powtarza przecież swoje brednie o zmianach płci, ostatnio w odniesieniu do jednej z minister. Tym razem przerobił swoją obleśną gadkę na tekst, że może przed południem chcieć być ministrą, a po południu ministrem. Co ciekawe, jego towarzysze nie rżeli już przy tym, jak kiedyś…