Co dziś najważniejsze? Po Kamyka i Wąska policjanci już idą, ale król Duduś wie lepiej. Zaprosił ich do pałacu, podjął gościnnie i znów się z nimi sfotografował. Oni, żeby dojechać, musieli kluczyć.
Wąsek, jak doniosły natychmiast media, czmychnął z domu jeszcze przed świtem, po Kamyka król wysłał limuzynę. Pewnie uważa, że ona też ma jakiś immunitet, więc u jej drzwi Kamyka nie będzie można skuć bransoletkami.
To najlepszy dowód, że Pieniądze i Stołki nie zamierzały po wyborach oddać władzy. Nie, nie liczyły na cud, raczej na coś, co można nazwać cudami nad urnami. Liczyły, być może, że przekupią ludzi darmowymi lekami, 800 plus albo przekabacą w jakiś inny sposób. Albo zniechęcą do wyborów, albo przestraszą. Byle zwyciężył nieomylny wódz narodu i jego jedynie słuszna partia.