A więc jednak król Duduś I? To w każdym razie zasugerował pewien piseł w rozmowie z dziennikarzem. Orzekł, że Narciarz mógł ułaskawić Kamyka i Wąska zanim zostali prawomocnie skazani, bo takie możliwości dają mu dawne, monarsze prerogatywy.
Ktoś dalej czegoś nie rozumie?
Broszka ogłosiła natomiast – w domyśle związany ze zmianą władzy – upadek ojczyźnianego przemysłu samochodowego, który upadł, co prawda, ze trzydzieści lat temu i nigdy się później nie odrodził, ale kto Broszce zabroni pisać w internecie co jej do głowy przyjdzie? Więc napisała… Gorzej, że przypomniano jej przez to, iż to jej rząd i rząd jej następcy, obiecywali milion elektrycznych aut na ojczyźnianych drogach już w przyszłym roku, a jak do tej pory nie ma na nich nawet jednego elektryka wyprodukowanego w jakiejś ojczyźnianej, najlepiej państwowej fabryce.
Pani się nie ośmiesza, to najłagodniejsza ocena mądrości wlanych do internetu przez Broszkę.
Tymczasem podsumowany został – choć, póki co, nieoficjalnie – program, który miał wspierać rodziny nie mające środków na wkład własny, a jednak chcące mieć własne mieszkanie. Było w nim coś, co nazwano opcją spłaty rodzinnej, co w praktyce oznaczało płacenie uczestnikom programu za pojawienie się kolejnego dziecka w rodzinie: za drugie dziecko było to 20 tysięcy, za trzecie i kolejne – 60. Ile rodzin skorzystało z pomocy? Trudno cokolwiek wymyślić, prawda? No więc łącznie 49 rodzin, choć program funkcjonował mniej więcej półtora roku, co daje nam 32 rodziny z niewielkim okładem w roku, czyli ze 3 miesięcznie… Płyną z tych danych dwa wnioski. Pierwszy, że program był doskonale dopasowany do potrzeb i oczekiwań naszego społeczeństwa. Drugi, że został wyśmienicie nagłośniony, by skorzystać z niego mogło jak najwięcej rodzin.
Aż prosi się, by przejrzeć listę beneficjentów…