Teraz każdego dnia – przez tygodnie lub nawet miesiące – będzie działo się mnóstwo ogromnie ważnych rzeczy, trzeba więc trzymać rękę na pulsie. Wczoraj sąd wydał prawomocny wyrok na dwóch panów, którzy łamiąc przepisy chcieli za pierwszych Pieniędzy i Stołków pozbyć się niepotrzebnego już koalicjanta, przejmując jednak jego posłów i zwolenników.

Ich przewodniczącego oskarżono o korupcję na podstawie przesłanek sfabrykowanych przez dwóch wspomnianych panów i ich podkomendnych. To było przestępstwo, więc dwaj panowie zostali lata temu skazani na kary pozbawienia wolności. Nieprawomocnie jednak. A potem do władzy powróciły Pieniądze i Stołki, więc dwaj panowie po prostu nie mogli ponieść konsekwencji swych czynów. Dlatego Narciarz, który stał się w podobnym czasie pierwszą osobą w państwie, dwóch panów uniewinnił. Choć nie mógł, bo nie byli jeszcze prawomocnie skazani. Ale co to dla Narciarza, który właśnie wtedy, przy uniewinnianiu wciąż jeszcze w świetle prawa niewinnych, poczuł moc swojej władzy. Ułaskawił więc ich udając, że nie słyszy sprzeciwu faktycznych, prawniczych autorytetów. Chciał przypodobać się sekretarzowi, więc zrobił to, czego ten oczekiwał.

Przefajnował jednak. Swoją nadgorliwością w tym przypodobywaniu się spowodował, że sąd zajął się sprawą dwóch panów ponownie, by zapadł wreszcie prawomocny wyrok w tej sprawie. I orzekł tak jak wcześniej – winni.

Teraz zarówno oni, jak i Narciarz znaleźli się w potrzasku. Ponowne ułaskawienie oznaczałoby przecież przyznanie, że poprzednie nie miało mocy. Narciarz nie wykazał więc chęci ponownego zadziałania w tej sprawie. Zaprosił jedynie dwóch panów do siebie zaraz po wyroku i strzelił sobie z nimi fotkę, a dziś w radiu opowiadał, że jeśli trafią za kratki to będą więźniami politycznymi.

No, błagam…

Jednak, wyrzucając z siebie tę głęboką myśl Narciarz przyznał jedno – zakłada, że panowie dwaj do więzienia mogą trafić. A mogą, bo jest prawomocny wyrok w ich sprawie. Poprzedni, nieprawomocny, ten który Narciarz był uprzejmy okrasić uniewinnieniem odszedł więc w niebyt. I idąc tym tropem – nie ma wyroku, nie ma uniewinnienia.

Czyli – z której by strony się sprawie nie przyglądać – dwaj panowie powinni do więzienia trafić. Są przestępcami, orzekł sąd, więc mają zostać ukarani, jak wszyscy inni przestępcy. Tego oczekuje suweren. Dziś stracili immunitety poselskie, a Mecenas, którego kilka lat te muci sami dwaj panowie próbowali wykończyć, bo przeszedł ze złej strony mocy na lepszą, natychmiast napisał wniosek o ich natychmiastowe aresztowanie.

A że to świąt zostało ledwie kilka dni, niektórzy nie będą mieli miłych świąt.

Narciarz też zanadto nie będzie miał powodów do świętowania, choć robi dobrą minę do złej gry i grzmi o łamaniu konstytucji w związku z odpolitycznianiem telewizji… Choć nie, nie grzmi, tylko pohukuje, bo wie już chyba, że skoro prawo dosięga właśnie dwóch panów, w pewnym momencie dosięgnie i jego. Może nawet szybciej niż po zakończeniu kadencji. Wszak Pieniądze i Stołki – bez telewizji niegdyś publicznej, bez niegdyś publicznego radia i kupionych przez Nafciarza gazet – mogą niebawem przestać istnieć w postaci, którą znamy. Można bowiem założyć się o wiele, że szeregi Pieniędzy i Stołków wkrótce zaczną topnieć. Najpierw odejdą ci, którzy najmniej nabroili. Ci, którzy będą widzieli cień szansy, by przekonać innych polityków, że ich przynależność do Pieniędzy i Stołków to wynik pomroczności jasnej lub innego zaburzenia, z którego właśnie się wydobyli. I teraz chcą już służyć dobru i żyć w prawdzie… Pozostali członkowie Pieniędzy i Stołków w tym samym czasie już jawnie zaczną brać się za łby licząc na to, że jest jakaś scheda do objęcia. Będą się więc kopać, podgryzać, ośmieszać, co nie będzie sprzyjać walce o bezpieczeństwo polityczne Narciarza. Zwłaszcza, że Narciarz, też ponoć, chciałby wziąć udział w tym boju o schedę. Pohukuje więc jedynie, by nie drażnić nikogo. Może skalkulował, że to mu się już nie opłaca? Albo zrozumiał, że hasło: Ciemny lud wszystko kupi – jest już nieaktualne?

Tymczasem jeden z panów dwóch wszedł do sejmu i pokazał – dosłownie – gest Kozakiewicza. Pieniądzom i Stołkom to się spodobało. Czymże jest jednak ten gest w porównaniu z sekretarzowymi zdradzieckimi mordami, chamską hołotą czy kanaliami…

I jeszcze słówko o pewnej pisłance. Tej, co to wdarła się z sekretarzem do telewizji, a potem robiła za obraz brutalności nowej władzy. Pieniądze i Stołki nazywały ją pobitą i poszarpaną, używały nawet liczby mnogiej, by móc twierdzić, że nie jedna pisłanka, ale różne pisłanki i pisłowie zostali pobici. Tyle, że – jak podali szybko dziennikarze – kamery monitorujące telewizyjne wnętrza ujawniły, że do żadnego pobicia czy szarpania nie doszło. Chusteczka, którą pisłanka zawiesiła sobie na szyi i w którą wsunęła rękę rzekomo poszarpaną, jest więc dekoracją. Kolejnym oszustwem.