Kobieca, krucha, kompetentna

W sejmie jest intrygująco i megaciekawie, ale jednocześnie krzykliwie i wrednie. Panowie, którzy przez sekundę udawali, że kobiety są bardzo dla ich partii ważne, skrytykowali posłankę, która przyszła na posiedzenie z dzieckiem. Bo kobieta powinna rodzić dzieci, oczywiście, ale równie oczywiste jest, że powinna z nimi siedzieć w domu. Nie w poselskiej ławie. A już szczególnie nie w przypadku, gdy ma poglądy niezbieżne z mądrością Pierwszego Sekretarza i jego wyznawców.

Do swych kobiecych atrybutów odwoływała się jednak jednocześnie Marszałkini Reasumpcja. Exmarszałkini. Płaczliwym głosem po przegranej w głosowaniu na marszałka, a później także wicemarszałka nowej izby, dowodziła, iż jest kobieca, krucha i kompetentna, i tego właśnie boi się niedobra opozycja. Opowiadała też o tym, jak to posłowie opozycyjni przychodzili jej się zwierzać i ją chwalić, niestety, nie wspominała ani ich nazwisk, ani niczego o ogłaszanych przez siebie reasumpcjach i innych swoich działaniach łamiących prawo.

A jeśli już jesteśmy przy „kobiecych” wątkach – w publicznej świadomości odżyła Golfistka. Radna Pieniędzy i Stołków, która postanowiła odejść z partii, bo ta… zwlekała z jej ukaraniem. Mrugając do niej okiem postanowiła ją przeszło rok wcześniej ukarać za stwierdzenie, że to ona jest elitą, w odróżnieniu od tych, którzy haratają w gałę. Za jej elitowatością przemawiać miał fakt, że harata w golfa. Teraz obraziła się chyba, że PiS jej dotąd nie ukarał, więc strzeliła bramkę. Znaczy focha.

Poza sejmową „sceną” było więc jeszcze ciekawiej niż w sejmie. Zaczęto plotkować o potrzebie zrobienia czegoś z CBA, więc w mediach pojawiły się głosy jego obrońców, wskazujących jak ważne, także z unijnego punktu widzenia jest to biuro. Niestety, nie umieli oni odpowiedzieć na pytanie, jakież to afery CBA wykryło w ostatnich latach. Zaczęto żartować, że łatwo wskazać afery wykryte przez TVN radio ZET czy Onet, ale przez CBA???

W Krakowie tymczasem rozpoczął się proces profesora, niegdyś uznanego naukowca, obecnie znanego jako autor podręcznika do HiT. Knota, w którym niegdyś uznany naukowiec napisał o in vitro. Teraz – gdy wisi nad nim kara za tamte słowa – twierdzi, iż nie stygmatyzował dzieci poczętych tą metodą. Tymczasem groźba kary wisi nad nim za zdanie „kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?”, które znikło – właśnie z obawy przed konsekwencjami – z drugiego, poprawionego wydania książki. Linia obrony jest taka, że autor nie użył w tym pytaniu słów „in vitro”, więc nie stygmatyzował poczętych w ten sposób dzieci. Więcej – twierdzi on – że pisał z troską o poczętych dzieciach. Ponadto domaga się wyłączenia sędziego wylosowanego do tej sprawy. Pech chciał – to sędzia Waldemar Żurek – gnębiony przez odchodzącą w niebyt władzę, jakże bliską sercu profesora. Taki jest dzielny, niegdyś uznany naukowiec…

Co tam jeszcze? Jeden biskup dał dyla z Kościoła. Nie, nie ogłosił, że już nie wierzy w Boga zrzekając się pałacu, wypasionego auta, służby i innej obsługi. Napisał tylko list, ale za to jaki! Jego adresatem jest The Pope. Biskup był uprzejmy napisać w tym liście, że nie podoba mu się nowatorski nurt w Kościele, o którym głośno stało się w związku z biskupim synodem. Sprzeciwił się koncepcji, by nie zapisywać płci dziecka przy jego urodzeniu i tym podobnym kwestiom. Zapomniał, że skoro The Pope jest według religii nieomylny, sprzeciwienie się mu oznacza danie dyla Kościoła? A może obraził się na The Pope’a, bo bardzo chciał zostać arcybiskupem, ale nie został, więc postanowił się odgryźć? Teraz, zamiast Kościoła czyli wspólnoty wiernych, zostaje mu więc jedynie kościół, czyli budynek, którym akurat zarządza. Choć i to pewnie niedługo, w związku z tym listem, oczywiście.