Tonący brzytwy się chwyta… Hm… Tak powiedział prezydent a propos Ukrainy. Brzydkie to było, a nawet paskudne.
Jak policzek wymierzony niewinnej osobie stojącej przed sądem, którego zadaniem nie jest rozważyć jej sprawę, ale ukarać ją. Bo prezydent, obraził na Ukrainę i jej prezydenta. Miał być jego przyjacielem, grzać się w jego cieple, a zamiast uścisków i okrągłych słów jest na tapecie zboże. I trzeba by przyznać rację Tuskowi, który ostrzegał bodaj półtora roku temu, przed zalaniem polskiego rynku ukraińskim zbożem. Wtedy próbowano obedrzeć Tuska za te słowa ze skóry i posypać solą. Bo takie słowa mógł, rzekomo, wypowiedzieć tylko rzecznik Kremla. I co? Szybko okazało się, że Tusk miał rację. Ukraińskiego zboża napłynęło do Polski tyle, że oberwali rodzimi rolnicy. Ale dzielne polskie władze nie zareagowały. Nie poprosiły też unijnych instytucji o pomoc. Bo – jak to mają w zwyczaju – kłopotliwych spraw się nie tyka. Czeka się, aż rozejdą się po kościach. Bo powinny się w ich mniemaniu rozejść, by im nie szkodzić w uprawianiu polityki i pozostaniu na stołkach. Przy korycie.
Ale wróćmy do brzytwy. Czego, jak nie brzytwy, chwycił się teraz niejaki Ziobro, mając pod sobą partyjkę o śladowym poparciu społecznym, która nie ginie całkowicie w wyborczych potyczkach tylko dlatego, że nie staje do nich samodzielnie. Bo przysysa się do „starszego brata”. Kiepsko jednak jej sondaże muszą wypadać, bo – jak to tonący chwytający się brzytwy – uznał, że to przyssanie to za mało. Wysłał więc pisma do proboszczów w całej Polsce, by poinformowali owieczki, iż źli, czyli ich oponenci polityczni, nazywani już od dawna jedynie wrogami (ewentualnie zdrajcami), nie wymazali kościoła itd. Odwołał się też przy tym do słów prymasa sprzed kilkudziesięciu lat (żaden kolejny niczego przydatnego nie powiedział?), że Polska będzie albo katolicka, albo w ogóle jej nie będzie.
Nie zauważył, biedak, upływu czasu i zmian, które zaszły. Tego, że Polska jest coraz bardziej laicka, bo kościół bardzo się o to postarał. Stało się tak, bo kościół i politycy tacy, jak on, nie wyciągnęli wniosków z błędów innych. Na przykład z błędów kościoła amerykańskiego czy irlandzkiego. Ten ostatni skarlał w ostatnich latach do mikroskopijnej skali, bo jego przedstawiciele kryli przypadki pedofilii i innych nadużyć wobec swych członków. Wobec kobiet przede wszystkim. Tych, które zamykane były prawem kaduka w kościelnych ośrodkach – za karę, że zaszły w ciążę. I które zmuszane były do odpracowywania wiktu i opierunku, co oznaczało dla nich często pracę ponad siły. I którym później zabierano dzieci, by sprzedać je bogatym, bezdzietnym rodzinom. Wystarczy obejrzeć film „Tajemnice Filomeny”, by zorientować się w temacie (film powstał na podstawie książki, a książka na podstawie autentycznej historii, żeby nie było wątpliwości).